Minęło 30 lat od pierwszej wizyty Pieszej Pielgrzymki Diecezji Legnickiej w Parafii Łubniany.
W tym roku ponownie przez Łubniany przeszła legnicka pielgrzymka na Jasną Górę. Jak wiemy jest to już wieloletnia tradycja, bo zaczęła się w 1993 roku.
Przybycie pielgrzymki w 1993 roku było szczególne i spowodowało, że wtedy zawiązały się szczególne więzi pomiędzy mieszkańcami trzech wiosek tworzących parafię Łubniany, a pielgrzymami z Diecezji Legnickiej. Obecnie już trochę osłabły z powodu kilkuletniej przerwy kiedy to pielgrzymka omijała Łubniany i przechodziła tylko przez sąsiednie miejscowości.
A było to tak: kiedy w 1993 roku proboszcz Karol Łysy ogłosił, że przez naszą parafię przejdzie piesza pielgrzymka legnicka informacja spotkała się z wielkim zainteresowaniem ze strony mieszkańców Łubnian, Dąbrówki Łubniańskiej i Masowa. Ponieważ jeszcze nigdy taka ilość osób nie gościła w naszej parafii, a wtedy pielgrzymka legnicka liczyła ponad dwa tysiące uczestników.
Parafianie chcieli wypaść jak najlepiej wobec gości i prace przygotowawcze ruszyły pełną parą. Na ugorze, który był usytuowany za piekarnią w Łubnianach, dla pielgrzymów przygotowano pole namiotowe, ostawiono tam toalety Toy-Toy, doprowadzono wodę i przygotowano polowe umywalki, w pobliskiej piekarni można było kupić świeży chleb itp. Proboszcz zaapelował też, żeby parafianie przyjechali po pielgrzymów i zawieźli ich do swoich do domów aby umożliwić im tam kąpiel oraz zapewnić posiłek.
Ustawiony sznur samochodów po odbiór pielgrzymów.
Kiedy późnym popołudniem pielgrzymka dotarła do Łubnian, od razu na drodze w kierunku piekarni ustawił się długi sznur samochodów żeby zabrać pątników. Wszyscy myśleli, że wieczorem znowu odwiozą swoich gości na plac namiotowy, a ci udadzą się wieczorem do kościoła na tzw. apel. Jednak wcześniej rozpętała się burza z bardzo silnym deszczem, plac namiotowy został całkowicie zalany, tak że rodziny, które miały u siebie pielgrzymów zapewniły im również nocleg, można powiedzieć, że wtedy prawie wszyscy pielgrzymi nocowali w domach parafian. Wobec takiego nieszczęścia i życzliwości parafian, oraz czasu spędzonego na wspólnych rozmowach, zaowocowało zawiązaniem bliższych znajomości, a nawet przyjaźni. Dlatego w następnych latach za każdym razem, kiedy przychodziła pielgrzymka przy drodze na pole namiotowe ustawiała się długa kolejka samochodów do odbioru pielgrzymów. Oczywiście kiedy była ładna pogoda pielgrzymi nocowali w większości na polu namiotowym, ale niektórzy nocowali u zaprzyjaźnionych rodzin. I tak dzięki burzy, Łubniany już przez kolejne lata stały się wyczekiwanym przez pielgrzymów przystankiem w ich wędrówce, na przekór obawom, które mieli niektórzy pielgrzymi na początku, ponieważ spotykali się z ostrzeżeniami, że teraz wkraczają na tereny gdzie mieszkają Niemcy i nie wiadomo jak ich przyjmą. Po raz kolejny okazało się, że to nie narodowość świadczy o człowieku i jak się dowiedzieliśmy z rozmów z pielgrzymami to zawsze cieszyli się kiedy mieli wejść do Łubnian bo wiedzieli, że będą mile przyjęci.
W moim domu również co rok przyjmowaliśmy pielgrzymów, a ponieważ pierwsza grupa którą przyjęliśmy była z okolic Bolesławca, to jakoś tak zawsze starałem się zaprosić uczestników z tej grupy. Czasem udało się znaleźć osoby z poprzedniego roku, a jak nie to gościliśmy zupełnie nowych pątników.
Było to chyba w roku 1998 jak przyjęliśmy do naszego domu pielgrzyma Andrzeja wraz z kilkoma dziewczynami którymi się trochę opiekował. Dowiedzieliśmy się od niego że był górnikiem i pracował w kopalni miedzi do 1996 roku i przeszedł na emeryturę. Ponieważ była to praca związana z wieloma niebezpieczeństwami dlatego też postanowił odbyć pielgrzymkę do Częstochowy jako podziękowanie za opiekę boską, której doznał przez te wszystkie lata pracy i że szczęśliwie doczekał emerytury.
Od tej pory co rok zawsze gościliśmy w swoim domu pielgrzyma Andrzeja, najczęściej z kilkoma osobami które przyprowadzał ze sobą. Nawet przez te lata kiedy pielgrzymka legnicka nie przechodziła przez Łubniany to jechaliśmy po niego do miejscowości najbliższej Łubnianom przez którą przechodzili pielgrzymi i przyjmowaliśmy go w swoim domu, a następnego dnia wczesnym rankiem odwoziliśmy go z powrotem. Należy zaznaczyć, że takich rodzin z naszej parafii, które jeździły po „swoich” pielgrzymów, żeby ich ugościć u siebie było dużo, nie będę ich wymieniać ponieważ mógłbym kogoś pominąć.
Tak przez wiele lat corocznych spotkań poznawaliśmy się coraz lepiej, my pytaliśmy co u nich nowego, my opowiadaliśmy jak nam minął rok, wspólnie przeżywaliśmy sukcesy odwiedzającej nas młodzieży jak zdanie matury, rozpoczęcie studiów, tematów do rozmów nigdy nie brakowało i tak spędzaliśmy wspólny jeden wieczór, na odchodne pielgrzymi zawsze prosili żeby przekazać im nasze intencje, które oni zaniosą na Jasną Górę. Później zaczęliśmy również pisać do siebie kartki świąteczne, a od dziewczyn otrzymywaliśmy kartki z podziękowaniami za ich przyjęcie. W międzyczasie dziewczyny skończyły szkoły średnie, a nawet studia, niektóre zapewne założyły już rodziny i tak można powiedzieć minęło 30 lat bezpośrednich kontaktów: pielgrzymów z Diecezji Legnickiej i parafian z Parafii Łubniany.
Szczególna była wizyta pielgrzymów po śmierci ks. proboszcza Karola Łysego, który zmarł 2 czerwca 2003 roku. Ponieważ przez wiele lat księża byli serdecznie przyjmowani na łubniańskiej farze, a pozostali pielgrzymi korzystali z dobrze przygotowanego pola namiotowego i mogli liczyć na gościnę u parafian, to byli za to bardzo wdzięczni księdzu Karolowi.
Gdy po dwóch miesiącach od pogrzebu proboszcza przyszła pielgrzymka, to żeby wyrazić swój ból i dać dowód sympatii do zmarłego proboszcza, postanowili, że od każdego uczestnika pielgrzymki na jego grobie zostanie zapalony jeden znicz. Kiedy zapalono 2000 zniczy, wydawało się, że mogiła zapłonęła czerwonym światłem ich miłości.
W tym roku swój jubileusz związany z pielgrzymowaniem na Jasną Górę obchodzi „nasz” pielgrzym Andrzej, jest to bowiem Jego jubileuszowa 25 pielgrzymka. Naprawdę jestem pełen podziwu dla Jego charyzmy i wytrwałości w pielgrzymowaniu, mimo upływu lat, problemów ze zdrowiem, ale jak nam mówił, „że zawsze gdy przychodzi czas pielgrzymki to zapomina o swoich dolegliwościach i jakaś wewnętrzna siła mobilizuje go do pójścia na pielgrzymkę”.
Dlatego chciałbym pielgrzymowi Andrzejowi złożyć serdeczne gratulacje z okazji tego wyczynu i życzenia zdrowia i opieki Pani Jasnogórskiej do której tyle razy pielgrzymował.
2023 r. Andrzej wchodzi do Łubnian podczas swojej 25 pielgrzymki. (ma 74 lata)
Pole namiotowe za piekarnią w 2002 r.:
2005 r. to chyba ostatnie przejście pielgrzymki przez Łubniany, po którym nastąpiła przerwa do roku 2022.:
2022 r. Pielgrzymka powraca do Łubnian po długiej przerwie:
2023 r.: