Dni Krzyżowe są to dni błagalnej modlitwy o urodzaj i zachowanie od klęsk żywiołowych. Modlitwa o urodzaj jest znakiem pokory, uznania że wszystko otrzymujemy od Boga, gdy zabraknie bożego błogosławieństwa, na nic się zda wysiłek naszych rąk i naszego umysłu. Zgodnie z wielowiekową tradycją, Dni Krzyżowe obchodzi się przez trzy dni poprzedzające Wniebowstąpienie Pańskie. Dawniej Wniebowstąpienie świętowano w czwartek, stąd Dni Krzyżowe w poniedziałek, wtorek i środę. Obchód dni zapoczątkował w Galii około r. 470 biskup diecezji Vienne-Mamert, w związku z klęskami nieurodzaju, trzęsieniami ziemi i wojnami. Modlono się wówczas idąc w procesji z głównego kościoła do innych kościołów, kaplic i krzyży przydrożnych. Szli władcy, magnaci, lud. Wierni przywdziewali zazwyczaj stroje pokutne. Począwszy od IX wieku śpiewano podczas procesji Litanię do Wszystkich Świętych. W Polsce do XX wieku obowiązywał w te dni post.
Parafianie z Łubnian udali się 2. maja 2016r. do krzyża, ustawionego przy ulicy Kościelnej, na posesji rodziny Nowak. Rodzina ta dba o to miejsce i przystraja je. Według ustnych przekazów na tym terenie “straszyło”, dlatego przodkowie pani Doroty Nowak, umieścili w tym miejscu drewniany krzyż. Po latach zniszczony, został odnowiony przez Jana Kałużę – dziadka pani Doroty. Jan Kałuża przez wiele lat służył w naszym kościele jako kościelny. Przylgnął do niego przydomek “Lołcha”, ponieważ jednym z jego zadań było pilnowanie zachowań młodego pokolenia podczas nabożeństw. Chodził po świątyni ze specjalną laską i często tym sprzętem oberwali rozrabiający młodzi ludzie.
Na krzyżu jest umocowana mosiężna figura Chrystusa ukrzyżowanego. To z kolei ojciec pani Doroty Józef Kałuża, zatrudniony w tartaku w Murowie, zauważył poniewierającą się na placu figurę, którą zabrał do domu i zamieścił na krzyżu, a pan Jerzy Czech pomalował. Obecnie krzyż jest już metalowy, o co postarał się nieżyjący mąż Doroty Nowak.
Następnego dnia, niestety pogoda zawiodła, dlatego nabożeństwo odprawiono w kościele. łubniańscy parafianie mieli się udać do krzyża przy ulicy Osowskiej, na posesji rodziny Kobienia. Stoi tam betonowy krzyż wykonany, w miejsce starego drewnianego, w latach 70-tych przez Waltra Kobienię, ojca księdza Joachima Kobieni. Został odlany przy pomocy specjalnie przygotowanej drewnianej formy. Takie same krzyże wykonał pan Walter Kobienia jeszcze na zamówienie innych parafian, jeden jest ustawiony na ulicy Kolanowskiej i jeden na ulicy Brzozowej. Obecnie ukwieceniem krzyża zajmuje się pani Anna Fierek z panią Jolantą Matyszok. Wcześniej trudniła się tym rodzina Kobienia, pomocą służyły jej (szczególnie w wykonaniu wieńca oplatającego krzyż) sąsiadki: pani Róża Kasprzik, nieżyjąca już Jadwiga Czech. Jak wspomina ksiądz Joachim Kobienia, jego rodzice wybudowali dom na działce, gdzie od niepamiętnych czasów stał krzyż. Działkę otrzymała jego matka, od swoich rodziców.
Wielowiekowa tradycja Dni Krzyżowych przypomina nam, że trud naszej pracy nie wystarcza, potrzeba jeszcze w odpowiednim czasie deszczu i słońca.